Pomimo tego, że mamy urlop i na dodatek jest sobota budzę się o 5:50 rano, tak jak zwykle miałabym wstawać do pracy – chyba mój organizm już całkiem zwariował! Ponieważ nie jestem już wstanie zasnąć wstaję i zastanawiam się co począć z całym dniem. Ostatecznie po śniadaniu ze świeżych wiejskich przysmaków pożyczamy samochód teściów i ruszamy do Makowa. Spędzamy tam trochę czasu i wracamy z powrotem. Korzystając z pięknej pogody robimy grilla i bardzo spokojnie jak na nas mija nam sobota. Można powiedzieć, że momentami nudzimy się, w końcu to nie masz sposób spędzania czasu. Czasami jednak dobrze jest się zatrzymać i skosztować pasywności (tylko czasami ;)). Niestety, wbrew oczekiwaniom podczas tego urlopu brak aktywnego spędzania czasu będzie nam towarzyszył nazbyt często.
Wieczorem dołącza do nas brat Tomka z dziewczyną. O 21 idziemy spać, żeby móc wstać znów wcześnie. Metoda spokojnej jazdy wczesnym rankiem bardzo przypada nam do gustu.