Odprawa i załadunek trwa dosłownie chwilę, a punktualnie o 21.00 silniki o łącznej mocy kilkunastu tysięcy koni mechanicznych ruszyły 170-metrowego kolosa. Zaciekawieni - to moje pierwsze zetknięcie z bałtyckim promem - obchodzimy wszystkie pokłady. Patrzymy na oddalająca się Gdynię, potem mijany Hel, wykonujemy ostatnie telefony. W sklepie pokładowym pierwsze oznaki tego co nas czeka na północy – drogo. Szczęśliwi posiadacze wypchanych kies mogą pozbyć się szeleszczących banknotów w kasynie lub jednym z dwóch sklepów bezcłowych. My decydujemy się tylko na coś słodkiego.
Na jednym z pokładów napotykamy na zorganizowaną przez załogę loterię fantową. Coś mnie tchnęło i namówiłam Tomka na kupienie 2 losów (po 5zł jeden, nie tak źle a nagrody kuszą). Oczywiście ze 100 losów wygrywało jakiekolwiek nagrody zaledwie 15. Nic to, próbuję i wyciągam 2 – jeden dla mnie i jeden dla Tomka. Ja oczywiście nic. Tomek sprawdza swój los… i nr 100 – główna wygrana :) !!! On to ma szczęście – Bacardi Pina Colada warta w sklepie pokładowym 199 SEK!!! Fiu fiu :)
Oczywiście nie obyło się bez komentarzy innych osób biorących udział w loterii:
- facet obok, który kupił chyba z 10 losów i nic nie wygrał – „Co, jeden los i wygrał?!
Inny mężczyzna, ewidentnie nie mogący namówić żony na odrobinę szaleństwa, wykorzystał przypadek Tomka i powiedział do stojącej obok niego „Blondi” – „Kupmy los. Widzisz, Kolega wygrał alkohol!” :)
Kabina na pokładzie 7 tylko dla nas, idealnie wykorzystana powierzchnia, łazienka z prysznicem, gorąca woda - o czym więcej marzyć. Cieszymy się jedną z nielicznych nocy w naprawdę komfortowych warunkach.
Ps. 60 min dostępu do sieci gratis na Stena Line Spirit :)