O 23.15 dopływamy do Skutvik. Wszystkie kampingi są już zamknięte więc nie mamy wyjścia musimy gdzieś przenocować „na dziko” :) Z tą myślą przejeżdżamy jeszcze 200km! Nigdzie nie ma na tyle godnego zaufania miejsca żeby spokojnie przespać noc. Albo góry, zimno, mgła, albo urwiste zbocza i woda. W końcu znajdujemy przytulne i spokojne miejsce na dnie doliny polodowcowej. Śpimy od 3 do 7 i ruszamy w stronę Trondheim.