Dzisiejszy dzień postanowiliśmy spędzić bardzo luźno. Po pierwsze musiałam wykombinować coś dzięki czemu mogłabym zgrać zdjęcia z lustrzanki na komputer. Niestety zapomniałam stosownego kabla a firma Sony nie ułatwia życia podróżnikom – żeby odczytać kartę (ogromnego formatu) lub podłączyć przewód trzeba mieć urządzenia który właściwie pasuje do ich sprzętu :( Tak właśnie zrodziła się myśl, że już nigdy nie kupię nic firmy Sony. Wracając do naszych planów zdecydowaliśmy się kupić bilet pięciodniowy dzięki któremu nie będziemy musieli myśleć ani kiedy ani gdzie ani jak jedziemy. Tak zaopatrzeni ruszyliśmy do centrum. Z racji tego, ze dysponujemy znaczną ilością wolnego czasu a na dodatek jest środa zdecydowaliśmy się iść do kina na 15:00, korzystając z oferty „środy z Orange”. Jaki film? W sumie wielkiego wyboru ambitnych filmów nie było. Do wyboru zostało Epicentrum, Niezniszczalni 3 albo Wojownicze Żółwie Ninja. Stresu nam chyba jeszcze mało bo wybraliśmy Epicentrum ;). Mimo bardzo wielu braków, w tym elementarnego braku wiarygodności i spójności fabularnej, Epicentrum ogląda się całkiem z frajdą, jest w jego umysłowym przeciętniactwie coś ujmującego, pasującego do tego typu produkcji. Oczywiście nic nigdy nie przebije kultowego Twistera, to fakt nie podlegający dyskusji
Po filmie pobuszowaliśmy po dwóch okolicznych centrach handlowych – zwykle nie mamy na to ani czasu ani ochoty, więc chociaż jakaś odmiana. Udało mi się kupić czytnik do tej nieszczęsnej karty z lustrzanki. Tak minął nam czas i przed 20 ściągnęliśmy na camping. Szybka obiadokolacja, prysznic i spać.