Po dosc wczesnej pobudce i sniadaniu udalismy sie na eksploracje Breitnachklamm. To jeden z najefektowniejszyh wawozow alpejskich. Docieramy dosc wczesnie na parking i nie stojac w zadnych koklejkach wychodzimy na szlak. Waska lesna sciezka pomalu zmienia sie w polozona na wykutych sklanych polkach droge. Momentami wysoko zawieszony most ulatwia przejscie z jednej strony waskiego wawozu na druga.Wijaca sie pod nami rzeka nabiera coraz wiekszego rozpedu uderzajac w pionowe skaly. Huk staje sie coraz glosniejszy. Dochodzimy do miejsca w ktorym woda juz sie kotluje a od rzeki do granic kanionu dzieli nas kilkadziesiat metrow. Od widokow i przestrzeni az kreci sie w glowie.
Po 50 minutach marszu w gore rzeki i obejrzeniu najbardziej widowiskowych miejsc postanawiamy udac sie w droge powrotna na parking. Na ta czesc drogi prowadzaca wzdluz zboczy Alp przewidziane jest 1,5 h. O ile przyjemny chlodek pomagal nam dotychczas o tyle upal przy schodzeniu robi sie nie do zniesienia. Mijamy gasthausy i stada krow z dzwonkami na szyjach. W koncu stromym zboczem docieramy na parking a tam tlumy. Korek do wjazdu na parking i kolejka do kas :) Z usmiechem na twarzach zbieramy sie w dalsza droge. Pierwszy postoj juz za kilka kilometrow - w McDonald na sniadaniu. Trzeba wspomniec ze ze wzgledu na upaly ale takze z uwagi na intensywna podroz posilki spozywamy tylko 2 razy dziennie - do poludnia i wieczorem.