Przez okna samochodu migają nam widoczki - jeziorka, skały na obrzeżach drogi, zielone połacie lasów i potężne, białe łosie malowane bezpośrednio na asfalcie (notabene wizerunek łosia umieszczony na szosie to początek skojarzeń: kiedyś był sobie łoś, potem ktoś go ukatrupił, Coroner obrysował jego kontur, a znudzone dzieciaki wypełniły ten kontur farbą).
Postanowiliśmy przenocować w Rovaniemi, by na drugi dzień zobaczyć wszystkie ciekawe miejsca związane z tą miejscowością i okolicą (zapewniam, że nie tylko Św. Mikolajem okolica żyje :)). Ceny chatek w Finlandii są zaskakująco niskie. A na każdym kempingu dostępna jest sauna, inaczej być nie może. Na początku sierpnia dzień polarny nie trwa już 24h, ale mimo to jest nowym doświadczeniem. Spacer nad jeziorem około godziny 23, w świetle dziennym to jest to coś. Potem słońce szybko zachodzi, żeby obudzić Cię o 3 nad ranem świecąc prosto w oczy przez okna hytte. A spać kiedyś trzeba, żeby podczas podróży nie wjechać we włóczące się po drogach renifery.
Dlaczego tym razem nie śpimy pod namiotem? Bo jest zimno – 13 stopni, wieje wiatr, musimy się porządnie wykąpać, wysuszyć rzeczy i namiot po porannym deszczu, wygrzać i marzy nam się już cieplutkie łóżko :)
Bierzemy domek hytte za 42 Euro razem z internetem bez ograniczeń! :) i ciepłą wodą. Domek z bali nie grzeszy przepychem, ale urządzony jest ze smakiem. Prócz dwóch łóżek, znajduje się w nim niewielki aneks kuchenny, stolik z krzesłami, lodówka. Do pełnego szczęścia brakuje nam tylko łazienki. No, cóż... jest na zewnątrz i trzeba do niej podreptać. Po kąpieli rozkręcamy piecyk na maksa i odbijamy sobie wszystkie nieprzespane i niedospane godziny.
Na niebie przepychanka - raz słońce goni chmury, innym razem chmury zostają w tyle za słońcem. Na szczęście nie pada.
Podczas planowania kolejnego dnia pojawia się dwóch Polaków z Nysy którzy jadą z Nordkappu dużym Mercedesem Sprinterem i zajmują domek obok nas. Maja problemy z porozumieniem się po angielsku na recepcji i proszą nas o pomoc. Tomek – niezastąpiony w takich sytuacjach – udziela im wsparcia, jeszcze chwile rozmawiamy o pogodzie, warunkach, cenach i wracamy do ciepłego domku. Miło porozmawiać z pierwszym napotkanym od Karlskrony Polakiem. Niedługo później zaczynam żałować, że się spotykaliśmy – łażą z piwem w samych gaciach po okolicy mimo ze temperatura nie przekracza 13 stopni!