8 km za Rovaniemi przebiega równoleżnik koła podbiegunowego. W tym miejscu znajduje się też wioska św. Mikołaja. Już będąc w tym miejscu musieliśmy odwiedzić ten największy festyn północnej Europy :)
Przejście przez koło podbiegunowe zaznaczone jest białą, szeroką linią. Centrum wioski to ogromny plac, przy którym wzniesiono biuro św. Mikołaja. Jest to drewniany budynek kryty zieloną dachówką, zwieńczony wysoką, czterograniastą wieżą, na której widnieje ogromne oblicze dobrotliwego Dziadka Mroza. Wokół placu mnóstwo sklepików z pamiątkami i różnymi różnościami. Św. Mikołaj oczywiście przyjmuje wszystkich chętnych … za drobną opłatą i bez możliwości własnoręcznego fotografowana. Mikołaj nie zaskakuje i mówi “ho ho ho”, wszyscy się śmieją i jest miło.
Znalazłam też gablotę w której przechowywane są listy od dzieci z różnych krajów, m. in. Oczywiście z Polski i z Kuby :)
Niestety cały kompleks wygląda jak jedna wielka maszynka do robienia pieniędzy. „Czerwony złodziej” ;) zarabia na czym się tylko da.
Koło podbiegunowe. “W naszej świadomości powstał zawód. Inaczej powinno wyglądać koło podbiegunowe. Z zakamarków mózgu wyłaniał się inny obraz: reny zaprzężone do lapońskich sanek, sfora psów, śnieżna bezkresna pustynia i drgające draperie zorzy polarnej na czarnym jak smoła niebie. Tak przecież malowały podbiegunowe obszary czytane kiedyś książki Londona czy Curwooda. Tymczasem ani śladu śnieżnej pustyni i sanek z Renami. Zamiast zorzy świeci na niebie słońce, a koło tablicy [?] zielenią się jak u nas na wiosnę młode listki brzóz.” W. Walczak tak opisał swoje uczucia podczas wyprawy naukowców i studentów geografii Uniwersytetu Jagiellońskiego w roku 1938. Ponad osiemdziesiąt lat później, zbliżając się do koła podbiegunowego czułam to samo. Gdzie jest ten śnieg?
Tereny położone poza kołem podbiegunowym w zasadzie niczym nie różnią się od tych, które przemierzaliśmy wcześniej. Tyle tylko, ze dzień robi się coraz dłuższy a temperatura spada.
Za krainą wiecznego Bożego Narodzenia rozciąga się kraina psów, a ściślej, dość okazała posiadłość, w której hoduje się husky. Czego się nie robi, żeby choć przez chwilę popatrzeć w te cudne, błękitne psie patrzałki.
I oto jest - nasze pierwsze spotkanie z reniferem. Wyglądają na ciamajdy - stoją stadnie na środku drogi i obserwują samochody, pogryzając trawę.
Uważnie obserwujemy obie strony drogi, aby przyjrzeć się miejscowym motelom i campingom. Czas poszukać miejsca na nocleg. Niestety nic ciekawego nie znajdujemy (zwykle jest po prostu za drogo) i już myślimy o nocowaniu na dziko. W Finlandii, podobnie jak i w całej Skandynawii, obowiązuje Allemannsretten, czyli niepisane prawo mówiące, że każdy człowiek ma prawo do kontaktu z naturą. Istnieje więc możliwość rozbijania namiotu praktycznie w każdym miejscu pod warunkiem, że nie narusza to niczyjej prywatności i nie pozostawi się po sobie śladu.