Geoblog.pl    Marpha    Podróże    Motorismo 2014    Wyjazd
Zwiń mapę
2014
08
sie

Wyjazd

 
Polska
Polska, Kraków
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Już w grudniu urodził się plan wyjazdu na dwa motocykle gdzieś po Europie. Co prawda jeszcze nie mieliśmy kupionego motocykla ale co tam ;) W ostatnich dnach marca staliśmy się świeżymi i całkiem zielonymi posiadaczami Suzuki DL 650 V-Strom , poważnego turystyka zwanego przeze mnie pieszczotliwie Zuską. W lutym plany skupiły się na Włochach. Chcieliśmy zwiedzić jak najwięcej, spać pod namiotami i wygrzać się więcej. To ostatnie było pewne, zważywszy na fakt, że sierpień we Włoszech to najcieplejszy miesiąc. Jednak z dwoma pierwszymi elementami było gorzej. Nasi towarzysze (mimo wcześniejszych uzgodnień co wyjazdu) okazali się mieć zupełnie inne plany o których raczyli nam powiedzieć dopiero w czerwcu. Przykra okazała się informacja, że rozmijamy się w zasadzie w kwestii fundamentalnych ustaleń (my – namiot, oni – hotel, my – zwiedzanie i frajda z jazdy moto, oni – plażowanie i mało w siodle). Szkoda niestety, że o tych kluczowych kwestiach poinformowali nas tak późno, kiedy w zasadzie wszystko było zorganizowanie i kupione pod kierunkiem wyprawy do Włoch… Mówi się trudno, spięliśmy pośladki i postanowiliśmy działać sami. Z racji tego, że był w zasadzie już lipiec nie mieliśmy szans znaleźć nowego partnera na ten wyjazd. Do Włoch na jeden motocykl nie będziemy się pchać (względy bezpieczeństwa). Wzięłam zatem mapę i przystąpiłam do ostrej pracy nad nową koncepcją. Tak powstał nowy plan, który miał obejmować przejazd przez część Polski, następnie północnymi Niemcami do Dani, stamtąd przez zachodnie Niemcy aż na granicę Szwajcarską i przez Bawarię, Poznań, Kaki powrotem do Krakowa, w sumie jakieś 6000km. Niestety wyprawa w tym roku nie została tak dobrze dopracowana jak mam to w zwyczaju robić, ale cóż – siły wyższe. Trasę planujemy bocznymi drogami unikamy głównych tras. Recepta na sukces to nie stawiać sobie zbyt wysokich oczekiwań, zaspokajać się kawałkiem ziemi, bliskością natury i samotnością. A przede wszystkim: ufać ludziom, bo jeżeli tylko damy im szansę, to chętnie nam pomogą, o czym mieliśmy się przekonać już w niedalekiej przyszłości.

Życie zweryfikuje czy uda nam się wszystko zrealizować…
Plan był taki - wcześnie iść spać, wcześnie wstać i ruszyć na moto jak najszybciej w kierunku Warszawy starając się uniknąć korków tworzonych przez zaspanych Krakowiaków mknących do pracy.
O 3:30 wstajemy. Udało nam się spakować wszystko w 3 kufry i tankbaga. Wierzcie mi, że to naprawdę nie lada wyczyn biorąc po uwagę, że spakowaliśmy tam wszystkie nasze rzeczy na 3 tygodnie, kuchenkę gazową + 2 naboje, kubki talerze o tym podobne drobiazgi, zupki, parę dżemów, śpiwory i maty samopompujące, 2 aparaty (mały do zdjęć i filmów na moto oraz lustrzankę – bez niej nigdzie się nie ruszam), oczywiście namiot, wszystkie ładowarki + złodziejka i przedłużacz… na koniec udało mi się wcisnąć jeszcze laptopa (z myślą o pisaniu bloga) Nie mówię już nawet o kilku „drobiazgach” do motocykla, które Tomek uznał jako niezbędne i konieczne do zabrania.

Tak załadowani ruszamy w trasę. Jakieś 50 km za Krakowem zaczyna padać, z czasem nawet lać. Zatrzymujemy się w Skarżysku na stacji benzynowej pod dachem. Stacja no name – 7:30 a bar nadal nieczynny – nici z kawy i jakiejś przekąski (śniadania nie jedliśmy w domu bo za wcześnie było). No cóż – poczekamy troszkę, może deszcz ustanie i będzie można jechać. Po chwili podjeżdża wypasiony merol a pracownik stacji podbiega do nas żebyśmy przeparkowali moto bo właściciel właśnie tu gdzie my stoimy zwykle parkuje swojego bolida. Pomyśleliśmy, że to żart ale jak Wielmożny Pan wysiadł ze swojej fury i w swej łaskawości pozwolił nam moto pozostawić na tym miejscu ze względu na deszcz słowa pracownika stacji okazały się być groteskowo prawdziwe…

Deszcz chwilowo osłabł ruszyliśmy więc dalej. Okazało się jednak, że taka zmienna pogoda miała nam towarzyszyć aż do samej stolicy. Nasze ubrania motocyklowe radziły sobie z tym jednak zaskakująco dobrze, tylko rękawiczki przemokły.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2014-08-14 12:33
Powodzenia na trasie...cieszę się z Waszego urlopu i mego czytania!
 
 
Marpha

Izabela Marchwińska Tomasz Marchwiński
zwiedzili 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 170 wpisów170 214 komentarzy214 700 zdjęć700 1 plik multimedialny1