Wieczorem dojeżdżamy do Zgorzelca. Jest już zbyt późno żeby szukać campingu zrzeszonego w ACSI więc decydujemy się na nocowanie w pierwszym napotkanym. Sprawdzając stronę internetową campingu w Zgorzelcu (http://kemping.zgorzelec.pl/) można pomyśleć sobie, że jest to przyzwoite miejsce na nocleg. Nic bardziej mylnego. W rzeczywistości żadne informacje podane na stronie (włącznie ze zdjęciami) nie pokrywają się z zastanym obiektem. No może poza informacją o dużym placu parkingowym… owszem taki tam się znajduje ale bynajmniej nie dla turystów. Miejsca na nim wynajmowane są okolicznym mieszkańcom lub Bóg wie komu. W każdym razie Romskie rodziny okupują to miejsce. Tytuł tego wpisu „Uryna” wziął się nie bez powodu. Tak bowiem Tomek nazwał to miejsce po wizycie w toalecie. Więcej chyba nie muszę pisać… Z braku innej możliwości przenocowania zmuszeni jesteśmy tu zostać. Wszystkie rzeczy jednak trzymamy przy sobie i skoro świt udajemy się w dalszą drogę. Ani miasto ani to miejsce nie zostanie przez nas dobrze zapamiętane. Na naszej osobistej skali campingów Kamping Zgorzelec zajmuje pierwsze miejsce (pod względem najmniej polecanych) i wyprzedził nawet nieszczęsny camping nad Soliną.