Powrót do codzienności nigdy nie jest łatwy. Jeszcze trudniej nam jest wracać – trzeba to powiedzieć jasno – po tak nieudanym urlopie. Przez tyle lat różnego typu wyjazdów jeszcze nigdy nie mieliśmy takiego pecha jak tym razem, i to w zasadzie od samego początku coś się nie układało. No cóż, widocznie limit szczęścia w tym roku wyczerpaliśmy i trzeba było postawić czoła tym razem większemu wyzwaniu. Najważniejsze, że udało się wyjść z opresji i wyjazd w zmienionej formie ale był kontynuowany. Mamy bagaż doświadczenia na przyszłość i nadzieję, że limit szczęścia znów się odnowił :)