Dwa śniadania w budapesztańskich hotelach pozwoliły nam odrobinę zasmakować węgierskich specjałów, zwłaszcza wyśmienitych, pikantnych wędlin i kiełbasek. Po śniadaniu wyjeżdżamy z pięknej stolicy i kierujemy się na południe w dalszym poszukiwaniu cieplejszych klimatów.
W drodze przejeżdżamy obok Balatonu. Pogoda nie sprzyja na spacerom a tym bardziej kąpieli w tym rzekomo ciepłym węgierskim morzu. Zatrzymujemy się jednak na jednym z punktów widokowych, gdzie oprócz wierzy z przepięknym widokiem znajduje się również muzeum dot. Jeziora Balaton. Balaton jest dla Węgrów powodem do narodowej dumy, ich "wewnętrznym morzem", "węgierską Toskanią" albo "błękitną riwierą". Nazw jest mnóstwo - każda podkreśla bardziej stosunek Węgrów do jeziora niż rzeczywisty charakter tego miejsca. To tutaj woda przybiera podobno lazurowy połysk, a termy leczą reumatyzm. Obfita kuchnia nikomu nie szkodzi, a picie wina nie kończy się bólem głowy. Niestety my z wielu powodów nie możemy skosztować z tych dobrodziejstw dla ducha i ciała. Główną barierą jest jednak pogoda – jest zimno a potężny wiatr wzmacnia jeszcze odczucie chłodu. Po wejściu na wierzę widokową miałam już tylko ochotę z niej zejść i ukryć się w jakimś ciepłym pomieszczeniu. Widok może i zapiera dech w piersiach, ale jak na razie mnie zatyka od lodowatego wiatru. Jedziemy więc dalej.
Przez Chorwację wjeżdżamy do Słowenii. Na każdej z tych granic jesteśmy zaskoczeni kontrolą dokumentów, oczywiście w naszym przypadku dowody osobiste wystarczają. Zatrzymujemy się na ciepłym posiłku w miejscowości Ptuj. Urokliwe miejsce. Szukając noclegu natykamy się na Camping Termy Ptuj. Mimo sporej ceny za nocleg decydujemy się na spędzenie najbliższego czasu właśnie tu a to ze względu na niesamowity park wodny. Ten kompleks leczniczo rozrywkowy położony jest 2 km od zabytkowego i tętniącego życiem miasta Ptuj. Słynie z największej zjeżdżalni wodnej Słowenii i oferuje nowoczesny kompleks basenów krytych i otwartych, których łączna powierzchnia wynosi aż 4200 m2 . Bogate zaplecze sportowe tworzą m.in. korty tenisowe, boiska sportowe i pole golfowe. Przy zakwaterowaniu dostajemy kartę wejściową na część basenową, którą mamy tuż obok namiotu :)
Pogoda już jest zdecydowanie lepsza, świeci słońce ale wieczór i noc zapowiadają się chłodne. Mimo temperatury w okolicach 23 stopni dla właścicieli kompleksu jest to jednak zbyt zimo żeby otwierać część zewnętrzną basenów (4 odkryte baseny z falami i zjeżdżalniami). Czynne są „tylko” 2 kryte baseny (ze zjeżdżalniami i jacuzzi, saunami i solarium). Wystarczy i to ;) po rozbiciu namiotu szalejemy i odpoczywamy właśnie tam.
Polecamy wszystkim. Naprawdę warto tu przyjechać. Nowoczesna organizacja tego miejsca sprawiła, że na pewno my przyjedziemy tu ponownie.