Na początek dnia spray przeciw komarom! Szybko zwijamy namiot i w drogę.
Dzisiaj Ferragosto, czyli Wakacje Augusta - włoskie święto zbieżne z katolickim WNMP, było świętem pogańskim obchodzonym na zakończenie zbiorów, początkowo we wrześniu, a przez cesarza Augusta przeniesione na sierpień, który nosi jego imię. Włosi obchodzą to święto, najczęściej wyjeżdżając poza miasto. W tym dniu popularnym miejscem zabaw są plaże, gdzie radośnie świętuje się ostatnie dni lata. Widzimy to na własne oczy – rzeczywiście dzisiaj wszystkie drogi prowadzą nad morze a nie do Rzymu! Dobrze, że my się tam nie wybieramy bo utknięcie w korku byłoby murowane.
Mijając z daleka Rimini kierujemy się do San Marino. Jazda ostro pod górę, policja steruje ruchem i kieruje nas na świetny parking, położony stosunkowo blisko szczytu i starówki. Sam parking chyba jest wydrążony w skale! Kilkoma windami można dojechać bezpośrednio z niego do stacji górnej kolejki.
Państewko - enklawa. Leżące na siedmiu wzgórzach, niewiele większe od Watykanu i Monako, graniczące tylko z jednym krajem. Co więcej, to najstarsza republika świata, założona już w 301 roku. Z czego może żyć takie państwo, jak nie z turystów. Byś może z podróbek wszelkiego rodzaju marek – od ubrań po perfumy – które spotykamy w co drugim sklepie. Witamy więc w San Marino.
Tym, co zwraca szczególną uwagę podczas zwiedzania, jest niewiarygodna ilość kolorów - na ulicach, w sklepach, na ścianach, a między tym wszystkim kolorowy, międzynarodowy tłum. Między kolorami stolicy kryje się miła wersja średniowiecza w postaci zamków, fortyfikacji i domów. Na trzech wierzchołkach najwyższej w państwie góry Titano wybudowano zamki i połączono je murami. Największa i najstarsza, bo sięgająca XI wieku jest twierdza. Co ciekawe, górująca nad nią wieża została wybudowana wprost na skale, bez fundamentów. Oglądany z perspektywy zamek, stojący na opadającej pionowo w dół górze, sprawia naprawdę imponujące wrażenie. San Marino możemy śmiało nazwać reliktem dawnych włoskich państw-miast, który przetrwał do naszych czasów.
San Marino i Góra Tytanów ze względu na swój unikatowy charakter w 2008 roku zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Bez wątpienia jest to miejsce szczególne: charakterystyczne położenie na wysokiej, skalistej górze, średniowieczne fortece – zamki, kamienne kościoły pałace i domy, kręte, strome brukowane uliczki powodują, że jest to miejsce niezwykłe, ale … no właśnie, jest pewne ale … – to napływające do San Marino masy turystów, Tłumy, tłumy, nieprzebrane tłumy ludzi przybywające z każdej strony. Czasami odnosi się wrażenie, że miasteczko dosłownie pęka w szwach.
Bez wątpienia San Marino jest miejscem wartym zwiedzenia. Jednakże nie jest to miejsce, gdzie można spokojnie odpocząć, podziwiać piękne widoki, delektować się ciszą i spokojem. To czego zabrakło nam w San Marino znaleźliśmy w oddalonym zaledwie kilkadziesiąt kilometrów dalej Urbino.