Do Asyżu wracam po raz drugi, już jako „doświadczony turysta”. Asyż to piękne miasto zbudowane kaskadowo na wysokim wzgórzu. W jasnym słońcu bieleją mury obronne, kamieniczki, i kościoły. Czas jakby zatrzymał się w średniowieczu, gdy uliczkami miasteczka wędrował sam święty Franciszek. To właśnie w Asyżu wirus włoskiego bakcyla powiększył się do rozmiarów, które uniemożliwiają nam już całkowite wyleczenie. Pierwsze co uderza przybysza w Asyżu to nieprawdopodobne piękno zaklęte w jego kamiennym obliczu. 25-tysięczne miasto rozbudowało się na stoku Monte Subasio (Apeniny). Miasto wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Historia tej miejscowości zaczęła się już w starożytności, gdy Etruskowie założyli niewielką osadę.
Zwiedzanie miasta rozpoczynamy przechodząc Bramą św. Franciszka (Porta San Francesco). Zaraz też skręcamy w lewo, by przejść uliczką wiodącą prosto do bazyliki pw. św. Franciszka (Basilica di San Francesco). Przed wejściem para wojskowych z długą bronią i wykrywaczem metalu sprawdza każdego turystę. Tomek niestety jak zwykle ma przy sobie scyzoryk i sporej wielkości multitool! Zabieram do swojej torby scyzoryk ale z mulittoolem musi radzić sobie sam. Ja przechodzę a jego nie wpuszczają i każą pozbyć się wielkiego narzędzia które zapewne chce przemycić na teren zakonu w niecnych celach. Zostawia „straszny” przyrząd w pobliskim sklepie.
Kościół zbudowano w latach 1228-53 w stylu włoskiego gotyku - surowego, a jednocześnie pięknego. Szczątki św. Franciszka spoczywają w podziemnej kaplicy, do której można schodzić. Niektóre freski zostały odnowione po trzęsieniu ziemi, jakie nawiedziło Asyż 26 września 1997 r. Zawaliła się wtedy części sklepienia bazyliki, zginęło czterech zakonników (jeden z nich był Polakiem). W bazylice i wielu innych włoskich kościołach nie wolno robić zdjęć. Z górnego kościoła wychodzimy na Piazza Superiore di San Francesco, z której kontynuujemy spacer ulicą Via San Francesco. Stare kamienne domy, urocze małe sklepiki i kawiarenki, wąskie uliczki - wszystko to stanowi o charakterze Starego Miasta. Tak dojdziemy do placu Piazza del Comune, przy którym wznoszą się: dawna (z I w. p.n.e) rzymska świątynia Minerwy, którą zaadaptowano na kościół pw. Santa Maria i średniowieczny ratusz z wyniosłą wieżą.
Nie spodziewaliśmy się w Asyżu takiej zieleni. Asyż to chyba najbardziej ukwiecone miasto we Włoszech, nie ma balkonu, z którego nie wiszą kwiaty. Mury obronne z każdej strony otaczają cyprysy, gaje oliwne i winnice. W każdym zaułku jakaś donica. Tu powstała też pierwsza szopka bożonarodzeniowa. Bo właśnie Franciszek zapoczątkował ten zwyczaj, 24 grudnia 1223 organizując w pobliskim Greccio szopkę betlejemską. W Asyżu mają też przepiękne cukiernio-ciastkarnie z ponętnie wyglądającymi ciachami z miodem, różnym orzechami, anyżkiem i czym tam jeszcze…
My skusiliśmy się na tradycyjny w tym regionie przysmak - Torta al Testo. Jest to rodzaj chlebka o starożytnym przepisie. Jak dla nas, lepszy od pizzy. Możecie zażyczyć sobie przeróżny farsz: prosciutto, mozzarella, warzywa, grzyby, sery… wg gustu. Jest to świetna propozycja obiadu i kolacji podczas zwiedzania, zawijacie w serwetkę jak kanapkę i idziecie dalej. Można jednak rozsiąść się w sieci restauracyjnej TESTONE, zamówić winko, cieszyć oczy widokiem na Asyż i smakować to włoskie danie.
Późnym popołudniem wracamy autobusem na camping położony u stup Asyżu.