Za nami pracowity dzień. Podest i ława gotowe, ogród ogarnięty. Samochód wyczyszczony i przygotowany do drogi. Jak zawsze aktywnie i pracowicie spędzamy tutaj czas. Roberto spędził dzisiaj sporo czasu w Tuli, dzieki temu mogłam coś porobić. Szkoda tylko, że dłużej nie zostaniemy bo grzyby się pojawiły. Dzisiaj na obiad były placki ziemniaczane z sosem grzybowym ze swieżych podgrzybków, prawdziwków, kurek i koźlarzy. Pycha!!! Robcio do nosidełka i moglibyśmy iść zebrać... Może we wrześniu również sie uda, przynajmniej bardzo na to liczymy ;)