Z nizin w góry

Roberto pobił dzisiaj swój rekord - wstał o 10.45! Zaopatrzeni w dwa słoiki miodu ruszamy w kierunku Karkonoszy. Planujemy zatrzymać się w ośrodku Szczeliniec. Mamy tam zarezerwowany domek, tuż przy szlakach turystycznych. Tą część wyjazdu spędzamy razem z moją przyjaciółką Agnieszką i jej rodziną. Spotykamy się na miejscu.

Agnieszka dociera szybko na miejsce, już przed 14. Niestety musi czekać prawie godzinę na managera ośrodek zeby odebrać klucze do domku. My dojeżdżamy po 19.

Miejsce urocze, kolejny złoty strzał w tym roku. Miejscówka z pewnością trafi na naszą osobistą mapę noclegów i uplasuje się w pierwszej piątce zestawienia w Polsce. Widoki bajeczne z każdej strony, domki nowiutkie, drewniane, z pełnym wyposażeniem ( łącznie z węglem do grilla i mydłem w łazience). Jest również miejsce na ognisko z pociętym drewnem. Szlaki tuż za płotem, a poza tym cisza i spokój! Tego nam bylo trzeba.

Mąż Agi, Leszek, przygotował grilla i zjedliśmy wspólnie pyszna kolację w doborowym towarzystwie.

Konkluzja na dzisiaj? Odpowiedni i godni zaufania towarzysze na wyjazd to 90% udanego wypadu :) nam się udało!

Tylko sąsiedzi z domku obok nie wiedzieć czemu dzieciaki w wieku szkolnym zagnali spać tuż po 20 :o nie bądźmy okrutni dla dzieci, szczególnie jak dobrze się bawią!

Komentarze (2)